Tytuł: Rzeka Bogów
Wydawnictwo: MAG
Oprawa: twarda
Liczba stron: 519
Status: posiadam
Ocena: 5-/6
Oto i przyszło mi zrecenzować kolejną pozycję z serii Uczty Wyobraźni. Z recenzją jak i z lekturą książek z serii UW nie jest tak łatwo, prosto i przyjemnie jak z innymi pozycjami tym bardziej, że od przeczytania "Rzeki Bogów" trochę już czasu minęło, a ostatnio moja wena twórcza chodzi na połowie obrotów ^^ No ale co począć? Trzeba kuć żelazo zanim wystygnie zupełnie bo im później tym trudniej będzie się zebrać do napisania czegokolwiek, tak jak to mam z Simmonsem ;)
"Rzeka Bogów" to książka, która z początku trochę namieszała. Na długo przed sięgnięciem po nią byłem bardzo pozytywnie nastawiony i rwałem się do czytania, jednak kilka recenzji zasiało ziarno niepewności. Potem nadszedł Pyrkon do czasu, którego chciałem zapoznać się z lekturą z racji obecności autora jednak dopadł mnie niż czytelniczy. Początek był przyjemny i intrygujący jednak dla mnie książki z serii UW mają w sobie coś co nie pozwala zbyt szybko przez nie przebrnąć co w połączeniu z moim wspomnianym niżem przedłużyło lekturę do ponad miesiąca, a tak długi okres potrafi wytrącić z rytmu i doprowadzić do znużenia nawet najciekawszą książką.
Początek choć przyjemny może sprawić małe trudności i wprowadzić nieco zamieszania. Pierwsza część książki czyli jakieś 77 stron to osiem rozdziałów przedstawiających nam ośmiu bardzo różnych głównych bohaterów. Skakanie po kolejnych obcych osobach nie ułatwia oswojenia się z książką, choć dość szybko można do tego przywyknąć, a kiedy zaczniemy powracać do już poznanych, lektura staje się znacznie płynniejsza.
Wśród bohaterów znajdziemy polityka, dziennikarkę, profesora, przestępcę czy choćby neutko, wszystkie zupełnie od siebie różne, poruszające się na innych płaszczyznach społecznych co pozwala znacznie dokładniej ukazać Indie z różnych stron. Tak właśnie Indie bo wbrew pozorom to one są głównym bohaterem. Celem autora nie było wyłącznie opowiedzenie ciekawej i intrygującej historii i splecenie losów tak różnych postaci lecz ukazanie nam w pełni tego brudnego, zepsutego i często wyniszczonego kraju, a jednocześnie tak niezwykłego i zapierającego dech w piersiach.
Akcja toczy się w 2047 roku kiedy to Indie podzielone są na kilka pomniejszych państewek rozdzieranych właśnie przez konflikt o wodę spowodowany przedłużającym się okresem suszy. Skupia się ona wyłącznie na jednym z nich i czasem tylko przenosi się do Europy, Ameryki czy też... dalej. Śledzimy losy ośmiorga bohaterów, których z pozoru nic nie łączy. Po pierwszej części książki trudno jest wyobrazić sobie jak pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego postacie mogłyby się spotkać, jednak w miarę rozwoju akcji losy poszczególnych osób zaczynają się przeplatać by w końcu wszystko złączyło się w jednym kulminacyjnym punkcie.
Jak na rok 2047 przystało rozwój technologiczny poszedł do przodu. Przede wszystkim nieodłączne w wizjach przyszłości sztuczne inteligencje zwane tutaj aeai, roboty strażnicze, trochę bardziej zaawansowane technologicznie od naszych telefony komórkowe, a przede wszystkim rozwój nauk medycznych, które pozwalają na daleko posunięte modyfikacje genetyczne. Efektem tychże mamy braminów czyli genetycznie zmodyfikowane dzieci bogaczy, których umysł rozwija się kilkakrotnie szybciej od ciała co tworzy dość niesamowitą i przejmującą mieszankę. Bardziej jednak szokującym efektem zabaw genami jest stworzenie trzeciej płci wspomnianych wcześniej neutków. Są to osobnicy pozbawieni narządów płciowych, posiadający niezwykłe połączenie żeńskich i męskich cech wyglądu, którzy swoimi reakcjami emocjonalnymi i fizjologicznymi mogą sterować za pomocą ukrytych pod skórą specjalnych guzków. Ponadto rozwój technologiczny poszedł do przodu na tyle daleko, iż SI mogły się stać zagrożeniem dlatego też Amerykanie narzucili światu pakt na mocy, którego SI nie mogą przekraczać pewnego poziomu inaczej mogłyby samoistnie ewoluować i stać się niebezpieczne. Indie zaś są jednym z niewielu jeśli nie jedynym krajem na terenie, którego pakt ten w pełni nie obowiązuje i jest dość lekko traktowany. Takie nielegalne SI istnieją tutaj i są wykorzystywane jednakże nie jest to legalne, a państwo posiada odpowiedni organ ścigający i zwalczający podobne przypadki. Ot taki kompromis.
Co do samej fabuły nie mogę rzec za wiele. Z początku ciężko wyłowić cokolwiek co mogłoby być głównym wątkiem. Tak jak wspomniałem to ukazanie Indii jest najważniejsze lecz nie znaczy to, że nie ma żadnej głównej historii. Wbrew pozorom to właśnie ona splata wszystkich tak różnych bohaterów w mniej lub bardziej intensywny sposób. Choć w pewnym momencie mogłoby się wydawać, że czeka nas szereg tajemnic i zagadek wykraczających poza rodzimą planetę wszystko okazuje się być znacznie bardziej przyziemne i pospolite choć nie mniej interesujące.
Zdecydowanie jest to lektura godna polecenia, kolejna pozycja z serii, która przełamuje schematy i pokazuje nam coś zupełnie odmiennego od książek z którymi mamy do czynienia na co dzień. To w końcu Uczta Wyobraźni i wątpię bym znalazł w niej coś co nie będzie zasługiwało na uwagę.
Oto i przyszło mi zrecenzować kolejną pozycję z serii Uczty Wyobraźni. Z recenzją jak i z lekturą książek z serii UW nie jest tak łatwo, prosto i przyjemnie jak z innymi pozycjami tym bardziej, że od przeczytania "Rzeki Bogów" trochę już czasu minęło, a ostatnio moja wena twórcza chodzi na połowie obrotów ^^ No ale co począć? Trzeba kuć żelazo zanim wystygnie zupełnie bo im później tym trudniej będzie się zebrać do napisania czegokolwiek, tak jak to mam z Simmonsem ;)
"Rzeka Bogów" to książka, która z początku trochę namieszała. Na długo przed sięgnięciem po nią byłem bardzo pozytywnie nastawiony i rwałem się do czytania, jednak kilka recenzji zasiało ziarno niepewności. Potem nadszedł Pyrkon do czasu, którego chciałem zapoznać się z lekturą z racji obecności autora jednak dopadł mnie niż czytelniczy. Początek był przyjemny i intrygujący jednak dla mnie książki z serii UW mają w sobie coś co nie pozwala zbyt szybko przez nie przebrnąć co w połączeniu z moim wspomnianym niżem przedłużyło lekturę do ponad miesiąca, a tak długi okres potrafi wytrącić z rytmu i doprowadzić do znużenia nawet najciekawszą książką.
Początek choć przyjemny może sprawić małe trudności i wprowadzić nieco zamieszania. Pierwsza część książki czyli jakieś 77 stron to osiem rozdziałów przedstawiających nam ośmiu bardzo różnych głównych bohaterów. Skakanie po kolejnych obcych osobach nie ułatwia oswojenia się z książką, choć dość szybko można do tego przywyknąć, a kiedy zaczniemy powracać do już poznanych, lektura staje się znacznie płynniejsza.
Wśród bohaterów znajdziemy polityka, dziennikarkę, profesora, przestępcę czy choćby neutko, wszystkie zupełnie od siebie różne, poruszające się na innych płaszczyznach społecznych co pozwala znacznie dokładniej ukazać Indie z różnych stron. Tak właśnie Indie bo wbrew pozorom to one są głównym bohaterem. Celem autora nie było wyłącznie opowiedzenie ciekawej i intrygującej historii i splecenie losów tak różnych postaci lecz ukazanie nam w pełni tego brudnego, zepsutego i często wyniszczonego kraju, a jednocześnie tak niezwykłego i zapierającego dech w piersiach.
Akcja toczy się w 2047 roku kiedy to Indie podzielone są na kilka pomniejszych państewek rozdzieranych właśnie przez konflikt o wodę spowodowany przedłużającym się okresem suszy. Skupia się ona wyłącznie na jednym z nich i czasem tylko przenosi się do Europy, Ameryki czy też... dalej. Śledzimy losy ośmiorga bohaterów, których z pozoru nic nie łączy. Po pierwszej części książki trudno jest wyobrazić sobie jak pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego postacie mogłyby się spotkać, jednak w miarę rozwoju akcji losy poszczególnych osób zaczynają się przeplatać by w końcu wszystko złączyło się w jednym kulminacyjnym punkcie.
Jak na rok 2047 przystało rozwój technologiczny poszedł do przodu. Przede wszystkim nieodłączne w wizjach przyszłości sztuczne inteligencje zwane tutaj aeai, roboty strażnicze, trochę bardziej zaawansowane technologicznie od naszych telefony komórkowe, a przede wszystkim rozwój nauk medycznych, które pozwalają na daleko posunięte modyfikacje genetyczne. Efektem tychże mamy braminów czyli genetycznie zmodyfikowane dzieci bogaczy, których umysł rozwija się kilkakrotnie szybciej od ciała co tworzy dość niesamowitą i przejmującą mieszankę. Bardziej jednak szokującym efektem zabaw genami jest stworzenie trzeciej płci wspomnianych wcześniej neutków. Są to osobnicy pozbawieni narządów płciowych, posiadający niezwykłe połączenie żeńskich i męskich cech wyglądu, którzy swoimi reakcjami emocjonalnymi i fizjologicznymi mogą sterować za pomocą ukrytych pod skórą specjalnych guzków. Ponadto rozwój technologiczny poszedł do przodu na tyle daleko, iż SI mogły się stać zagrożeniem dlatego też Amerykanie narzucili światu pakt na mocy, którego SI nie mogą przekraczać pewnego poziomu inaczej mogłyby samoistnie ewoluować i stać się niebezpieczne. Indie zaś są jednym z niewielu jeśli nie jedynym krajem na terenie, którego pakt ten w pełni nie obowiązuje i jest dość lekko traktowany. Takie nielegalne SI istnieją tutaj i są wykorzystywane jednakże nie jest to legalne, a państwo posiada odpowiedni organ ścigający i zwalczający podobne przypadki. Ot taki kompromis.
Co do samej fabuły nie mogę rzec za wiele. Z początku ciężko wyłowić cokolwiek co mogłoby być głównym wątkiem. Tak jak wspomniałem to ukazanie Indii jest najważniejsze lecz nie znaczy to, że nie ma żadnej głównej historii. Wbrew pozorom to właśnie ona splata wszystkich tak różnych bohaterów w mniej lub bardziej intensywny sposób. Choć w pewnym momencie mogłoby się wydawać, że czeka nas szereg tajemnic i zagadek wykraczających poza rodzimą planetę wszystko okazuje się być znacznie bardziej przyziemne i pospolite choć nie mniej interesujące.
Zdecydowanie jest to lektura godna polecenia, kolejna pozycja z serii, która przełamuje schematy i pokazuje nam coś zupełnie odmiennego od książek z którymi mamy do czynienia na co dzień. To w końcu Uczta Wyobraźni i wątpię bym znalazł w niej coś co nie będzie zasługiwało na uwagę.
6 komentarze:
No to trzeba będzie kupić.;)
Myślałam, że już nigdy tego nie zrecenzujesz. ;)
Brzmi całkiem ciekawie. Szczególnie opis przyszłości mnie zainteresował :) Kiedyś przeczyytam.
Moreni: Myślę, że UW zawsze warto ;)
Viginti Tres: Ależ nie, ja teraz bazgrze o wszystkim co przeczytam, mniej lub więcej, gorzej czy lepiej ale staram się o każdej książce coś skrobnąć.
Immora: No pewnie :) Świetny klimat i jak zawsze wysoki poziom.
Jak tak czytam, to mi z Rzeką bogów powinno iść łatwiej, bo cały ten świat, rozwój nauki, techniki, zmiany społeczne itd poznałam już w Dniach Cyberabadu. Chyba ta Rzeka trochę Cię zmęczyła, prawda? Jak już odpoczniesz sięgnij sobie o tamten zbiór. Bardzo fajne te opowiadania i podobno rewelacyjnie uzupełniają tę wizję Indii z Rzeki. No i Dom derwiszy, choć konstrukcyjnie zbliżony do Rzeki (kilka początkowo niezależnych historii, które potem się splatają), podobno lepiej napisany. Ja nie porównam (jeszcze), ale Ty będziesz mógł :)
Zmęczyła, ale na to nałożył się też niż czytelniczy więc to nie wina książki. A po kolejną UW nie wiem kiedy sięgnę ale przypuszczam, że wybiorę coś innego. No ale zobaczymy.
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!