Tytuł: Kolory Sztandarów
Cykl: Dominium Solarne
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 370
Status: posiadam
Ocena: 6+/6
Wszyscy chyba wiedzą jakie mam podejście do rodzimej fantastyki, tym razem jednak był to strzał w dziesiątkę. Ocena jest jak najbardziej subiektywna, nie miałem do tej pory za wiele do czynienia z sf, a to co z tego gatunku liznąłem to ledwie kropla w morzu w porównaniu do przerobionych fantasy. Ponadto z polską sf miałem styczność w postaci ledwie kilku dzieł Lema i dwoma innymi książkami raczej mało znanych autorów. Może właśnie z uwagi na słabe obycie z sf dzieło Kołodziejczaka tak mnie wciągnęło i zachwyciło i może inni bardziej obeznani z gatunkiem spojrzeli by znacznie bardziej krytycznie. Dla mnie jednak jest to kolejna niezwykła książka, rzadko bowiem zdarza mi się by autentyczną przyjemność sprawiała mi sama czynność czytania, bym nie sprawdzał ile stron zostało do końca rozdziału, ile jeszcze do przeczytania, bym parł do przodu nie chcąc już poznać treści i przejść do następnej książki, a radował się każdym zdaniem i wsiąkał w książkę nie patrząc na zegar. Na palcach jednej ręki można policzyć pozycje zaliczające się u mnie do takiej kategorii. Simmons ze swoim cyklem Hyperiona, Grzędowicz z PLO, ostatni wydany tom Koła Czasu, Wegner z Meekhanem i King z Mroczną Wieżą, a teraz dołącza do nich również Kołodziejczak z Kolorami Sztandarów, a pewnie i z całą dylogią Dominium Solarnego.
Dominium Solarne można przyrównać do Hegemonii Simmonsa, a przynajmniej takim było kiedyś. Obecnie jest to wielka machina, w której jednostki ludzkie i ich potrzeby nie są istotne, są tylko trybikami w wielkim systemie napędzanym przez rządzę wiedzy i władzy. Dominium wyzbyło się do szczętu moralności, zdolne jest do wszystkiego by osiągnąć swoje cele i przekracza wszelkie granice. Zapuszcza macki w kolejne sfery życia jego mieszkańców, poprzez kolejne nowinki technologiczne i gadżety tworzy sobie drogę do kontroli i podporządkowywania sobie ludzi, surowo traktuje tych którzy nie godzą się na wdrażanie nowych technologi, chipów i wszczepów, wykorzystuje nieposłuszne, zbuntowane kolonie do testowania nowych technologii i broni. W zasadzie nie są to fakty podane przez samego autora, o podobnych sprawach dowiadujemy się pośrednio od głównego bohatera, więc jest to poniekąd subiektywna ocena Dominium jednak już chwilę po zetknięciu się z ich metodami pracy czy podejściem do różnych tematów okazuje się, iż jest to obraz jak najbardziej prawdziwy.
Daniel Bondaree jest tanatorem na planecie Gladius w układzie Multona. Tanator stanowi prawne ramię Gladiusa, to sędzia i egzekutor, wyszkolony w żołnierskiej sztuce człowiek, mający uprawnienia do wydawania wyroków "na miejscu". Układ Multona to jedna z niewielu niezależnych od Dominium Solarnego ludzkich koloni, Gladius zaś jest jej najbardziej rozwiniętym i zaludnionym punktem. Od pewnego czasu zmaga się z najazdem obcej cywilizacji, która niszczy miasta, porywa mieszkańców i prowadzi na nich dziwaczne, ohydne eksperymenty. Kiedy wydawać by się mogło, że Gladius jest na najlepszej drodze do zyskania nad najeźdźcami przewagi, a przynajmniej zrównania się z nimi technologicznie i rozpoczęcia ofensywy do głosu zaczynają coraz mocniej dochodzić ulegli. Powszechnie uległymi zwie się ludzi, których przekonania polityczne dążą do oddania Gladiusa w ręce Dominium w celu uzyskania pomocy w walce z korgardami.
"Kolory Sztandarów" czyta się bardzo przyjemnie, Kołodziejczak świetnie przechodzi od akcji do opisów i wyjaśnień by po chwili znów wrócić do bieżących wydarzeń. Książka jest lekka i przyjemna, czysta rozrywka co jednak nie znaczy, że jest radosna i optymistyczna. Zakończenie ostatniej części jest typowym cliffhangerem i tak mogłoby pozostać by czytelnik z zapałem sięgnął po drugi tom, autor jednak zdecydował się na epilog, który zamyka większość spraw i otwiera nowy rozdział w życiu Daniela. Dzięki temu jeszcze chętniej sięgniemy po kolejny tom by dowiedzieć się co jeszcze autor wymyślił dla naszego bohatera i jego rodzinnej planety.
Ja sam nie mogę się już doczekać sięgnięcia po kolejny tom, z doświadczenia jednak wiem, że obcowanie z tym samym uniwersum kilka razy pod rząd źle wpływa na mój odbiór książki, dlatego też planuję powrócić do Dominium dopiero po kilku innych pozycjach.
12 komentarze:
Poważnie? Jakoś nie dowierzałam opisom, zachwytom itepe. Zainteresuję się tym:-)
Przez Twoje polecenia napalam się na "Dominium", i to coraz bardziej. Kołodziejczak fajnie pisze fantasy, zobaczymy czy jego wykonanie SF przypadnie mi do gustu.
Choć przyznam szczerze, że obecnie z polskiego SF najbardziej mam ochotę na Kosika :P
Noo, taką ocenę to ja rozumiem :D Teraz to muszę sięgnąć, koniecznie xP
Agnieszka: Poważnie :) Ale wiesz tego chyba nie ma po niemiecku ;)
Sil: O raaju, to będę miał wyrzuty sumienia jak się nie spodoba :( Fantasy? O to ciekawe, ale to chyba opowiadania nie? Żadnych powieści fantasty jeszcze nie wydał.
Immora: Hę? Przecież takie oceny to się u mnie sypią non stop ^^ Niektórzy nawet na to narzekają...
Mnie też podobały się "Kolory sztandarów" - na pewno bardzie niż się tego spodziewałam. Narracja wciąga, a świat przedstawiony jest niezwykle plastyczny. Jednak największe wrażenie zrobiły na mne chyba elementy militarnego sf i bojowe zbroje ^^ Uwielbiam takie klimaty ;)
W sumie też raczej fantastykę czytam, ale skutecznie mnie zachęciłeś!
Hm, miala to być jedna z tych ksiazek, na które programowo nie zwracam uwagi. Ale przeczytałam to, co napisałeś i czuję się zaintrygowana:) zwłaszcza że znajomość SF mamy zbliżoną. Co prawda uganiać się za "Kolorami sztandarów" nie będę, ale zanotuję ku pamięci.;)
Aeth: Dokładnie, te elementy fantastyczno-naukowej militarystyki bardzo dużo dały lekturze :)
zorija: Cieszę się :)
Moreni: :) Cóż dobre i to ;)
Słyszałeś może o tym i może masz w planach recenzję?
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/131417/silentium-universi
? :D
To tak odnośnie SF z Fabryki Słów.
kenaz: Niet, nie słyszałem i nie miałem pojęcia o istnieniu tej książki. A co do planów to raczej tam nie trafi, zbyt niskie oceny ma w sieci bym się nią zainteresował, zwłaszcza że to polskie jest ^^
no właśnie widze nienajlepsze oceny.
książka wpadła mi w oko bo gdzieś dostałem spory fragment, przeczytałem i choć nie działo sie za wiele to było klimatycznie, więc chęci nabrałem. Czasem książki własnie atmosferą stoją, ot takie Metro 2033, głupota głupotę pogania, a jaka dobra książka :))
Trochę dziwią mnie aż tak pochlebne oceny Sztandarów. Owszem czyta się gładko (pisane prostym językiem), fabuła wciąga (nadmiernie skomplikowana nie jest), wykreowany świat jest przemyślany i ciekawy (choć wcale nie rzuca na kolana). Zawodzi to co powinno być największym atutem - wstawki socjologiczne. Tak łopatologicznego wtłaczania do głów treści to już dawno nie widziałem. Albo Kołodziejczak jest niezbyt rozgarnięty (wątpię) albo tak traktuje swoich czytelników (bardziej prawdopodobne). Na tle współczesnej SF i tak wyróżnia się pozytywnie ale wolę jednak starsze pozycje autorstwa Zajdla, Oramusa, Wnuka Lipińskiego czy Ziemiańskiego.
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!