Tytuł: Ogrody Księżyca
Cykl: Malazańska Księga Poległych
Wydawnictwo: MAG
Wydawnictwo: MAG
Oprawa: miękka
Liczba stron: 589
Status: posiadam
Ocena: 5+/6
Po miesiącach, a może i latach zapatrywań i podchodów sięgnąłem wreszcie po epickie dzieło Erikson'a. Z racji braku zdecydowania w kwestii wydania padło na formę ebooka, ale jak widać po ostatnim (w chwili pisania tych słów) stosiku, lektura zaowocowała czterema pierwszymi tomami na półce.
Przyznam, że o Eriksonie wiele słyszałem, wiele się naczytałem i miałem duże oczekiwania. Do tej pory w tej materii moim numerem jeden był Robert Jordan i... póki co tak zostanie. Nie można nie przyznać, że Malazańska Księga Poległych ma potencjał, nie da się jednak pierwszym tomem przebić wielotomowego cyklu. Jak będzie potem to dopiero zobaczymy.
Wiele osób straszy tym, że Erikson w pierwszym tomie zawiązuje zbyt wiele wątków, długo je rozwija i sprawia wrażenie zagubionego by dopiero na ostatnich kilkuset kartach pognać wydarzenia na łeb na szyję i wszystko ze sobą pięknie zgrać. Przyznaję, akcja rozkręca się pod koniec, ale to jakiś wyjątek w literaturze nie jest, a mnogość wątków zaprawionego czytelnika nie powinna wprawić w konfuzję.
Duży plus należy się za fakt, iż Erikson potrafi tworzyć wątki, które są dla czytelnika interesujące w tym samym stopniu, bądź też może nieinteresujące w tym samym stopniu, to już zależy od was. Tak czy inaczej nie zdarzyła mi się sytuacja by nudziły mnie jakieś wydarzenia czy postacie i bym chciał jak najszybciej czytać o innych, bądź też skupić się tylko na jednym wybranym wątku, który był najbardziej interesujący. Podobnie sprawa wygląda z samymi bohaterami, ciężko wybrać sobie ulubieńca, zwłaszcza że postacie są tu szare, nie ma skrajnie dobrych czy złych, a kiedy już kogoś wybierzemy może się okazać, że jego cele kolidują z kimś innym komu także źle nie życzymy.
Nakreślone w "Ogrodach Księżyca" wydarzenia to tylko wstęp do wielkiej całości. Genabackis i Wolne Miasta to tylko część ogromnego świata i jeden etap w podbojach Imperium Malazańskiego. Ale już ten pierwszy tom zapowiada rychłe kłopoty i ruchy innych potęg mogących co prawda zagrozić cesarzowej Laseen, ale także zniewolić ludność, której przecież teraz nie żyje się aż tak źle. Ponadto stworzony przez Eriksona świat to świat, w którym nie tylko ludzie prowadzą swoje gry. Mamy tu także rozległy panteon bóstw, a także ascendentów z których już w tym pierwszym tomie wielu miesza paluchami w kotle ludzkiego świata, a inni czekają za kulisami by w przyszłych tomach wkroczyć na scenę. Poza ludźmi i bogami wplecione zostają w świat także inne istoty, pradawne rasy, smoki, demony, a wszystko to tworzy spójną i logiczną całość.
Pierwsze wrażenie naprawdę bardzo dobre i z niecierpliwością spoglądam na kolejne tomy stojące na półce. Zachęcam każdego kto ma trochę czasu i nie boi się rozległych, wielowątkowych dzieł.
Po miesiącach, a może i latach zapatrywań i podchodów sięgnąłem wreszcie po epickie dzieło Erikson'a. Z racji braku zdecydowania w kwestii wydania padło na formę ebooka, ale jak widać po ostatnim (w chwili pisania tych słów) stosiku, lektura zaowocowała czterema pierwszymi tomami na półce.
Przyznam, że o Eriksonie wiele słyszałem, wiele się naczytałem i miałem duże oczekiwania. Do tej pory w tej materii moim numerem jeden był Robert Jordan i... póki co tak zostanie. Nie można nie przyznać, że Malazańska Księga Poległych ma potencjał, nie da się jednak pierwszym tomem przebić wielotomowego cyklu. Jak będzie potem to dopiero zobaczymy.
Wiele osób straszy tym, że Erikson w pierwszym tomie zawiązuje zbyt wiele wątków, długo je rozwija i sprawia wrażenie zagubionego by dopiero na ostatnich kilkuset kartach pognać wydarzenia na łeb na szyję i wszystko ze sobą pięknie zgrać. Przyznaję, akcja rozkręca się pod koniec, ale to jakiś wyjątek w literaturze nie jest, a mnogość wątków zaprawionego czytelnika nie powinna wprawić w konfuzję.
Duży plus należy się za fakt, iż Erikson potrafi tworzyć wątki, które są dla czytelnika interesujące w tym samym stopniu, bądź też może nieinteresujące w tym samym stopniu, to już zależy od was. Tak czy inaczej nie zdarzyła mi się sytuacja by nudziły mnie jakieś wydarzenia czy postacie i bym chciał jak najszybciej czytać o innych, bądź też skupić się tylko na jednym wybranym wątku, który był najbardziej interesujący. Podobnie sprawa wygląda z samymi bohaterami, ciężko wybrać sobie ulubieńca, zwłaszcza że postacie są tu szare, nie ma skrajnie dobrych czy złych, a kiedy już kogoś wybierzemy może się okazać, że jego cele kolidują z kimś innym komu także źle nie życzymy.
Nakreślone w "Ogrodach Księżyca" wydarzenia to tylko wstęp do wielkiej całości. Genabackis i Wolne Miasta to tylko część ogromnego świata i jeden etap w podbojach Imperium Malazańskiego. Ale już ten pierwszy tom zapowiada rychłe kłopoty i ruchy innych potęg mogących co prawda zagrozić cesarzowej Laseen, ale także zniewolić ludność, której przecież teraz nie żyje się aż tak źle. Ponadto stworzony przez Eriksona świat to świat, w którym nie tylko ludzie prowadzą swoje gry. Mamy tu także rozległy panteon bóstw, a także ascendentów z których już w tym pierwszym tomie wielu miesza paluchami w kotle ludzkiego świata, a inni czekają za kulisami by w przyszłych tomach wkroczyć na scenę. Poza ludźmi i bogami wplecione zostają w świat także inne istoty, pradawne rasy, smoki, demony, a wszystko to tworzy spójną i logiczną całość.
Pierwsze wrażenie naprawdę bardzo dobre i z niecierpliwością spoglądam na kolejne tomy stojące na półce. Zachęcam każdego kto ma trochę czasu i nie boi się rozległych, wielowątkowych dzieł.
9 komentarze:
Też się do tego przymierzam, ale przeraża mnie objętość :)
Mignęła mi ta książka kilka razy przed oczami... Być może jak mignie kolejny raz gdzieś w bibliotece to się skuszę :)
Z chęcią bym ją czytnął. :) Niestety biblioteka chyba ich nie ma. ;x
Tymczasem, jeśli brakuje Tobie piątego tomu - zapraszam. :D
Mmm, bardzo lubię, przeczytałam sporą część cyklu. Tylko dawno, nie wiem, czy teraz powrót byłby łatwy...
Odkładałem czytania Ogrodów długi czas i gdy w końcu się zabrałem też mnie książka zachwyciła. To że tomów jest dużo to akurat dobrze, szybko się nie skończą. Przyznam, że ciężko jest wsiąknąć w opowieść, ale w pewnym momencie nie można się już od niej oderwać.
Najbardziej mi się podobało jak Erikson tworzy swój świat, przedstawia kolejnych bohaterów i wątki. Ta niemal 600 stronicowa książka to zaledwie wstęp i liźniecie świata. Tak mi się przynajmniej wydaje :) Poczekam jeszcze trochę i czytam. dalej. Może opisem kolejnego tomu uda ci się mnie zmobilizować :)
Znaczy, radzisz zacząć zbierać?
Bacha: Objętość jest względna. Zależy czy Cię wciągnie i jak sobie radzisz z tym co Cię wciąga. Na niż czytelniczy nie pomaga mi nawet super wciągająca lektura, więc wtedy objętość może zabić ^^
Meg: Prędzej w księgarni mignie, w bibliotece może być gorzej, choć może poprzednie wydanie.
JimBam: Zawsze można w empiku ;) Nie, nic mi nie brakuje :)
Agnes: Warto spróbować i przypomnieć sobie, zanim zabierzesz się za resztę.
Czesiek: Tak to plus, że się szybko nie skończą, ale z drugiej strony jak się za długo będzie zwlekać z kolejnymi to potem można mieć problemy z ogarnięciem co było w poprzednich.
Niestety wątpie, jestem już po lekturze kolejnego, ale pisanie słabo mi ostatnio idzie co można zauważyć po pustkach jakie panują na blogu.
Moreni: Radziłbym to już nawet przed lekturą pierwszego tomu ;)
Ja również w grudniu sięgnęłam wreszcie po Eriksona, jestem w połowie drugiego tomu, ale przyznam, że nie podobało mi sie tłumaczenie.
Ale sama historia wciąga bardzo, nawet mimo karkołomnego nieraz przemieszania wątków :)
Cały cykl jest świetny. Przyznam jednak, że Steven Erikson nie zadaje sobie trudu z wprowadzeniem czytelnika w ten rozległy i skomplikowany świat. Początki bywają trudne...
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!