czwartek, 27 marca 2014 | By: Harashiken

Pyrkon 2014

Tegoroczny Pyrkon rozsławił się kontrowersyjnym filmikiem promującym. Nie, nie będę tu się o nim rozpisywał bowiem w internetach wszelkiej maści opinii jest już dosyć. Można by powiedzieć, że to niepotrzebny szum, ale z drugiej strony główna medialna zasada: nie ważne jak o tobie mówią, ważne żeby mówili sprawdza się. Rok temu Pyrkon osiągnął liczbę 12 500 odwiedzających osób, w tym roku rekordowe 12 tysięcy padło już w piątkowy wieczór, a ostatecznie po trzech dniach imprezy przez teren konwentu przewinęło się 24 tysiące osób. Duży wpływ miała na to na pewno reorganizacja akredytacji. Ta była możliwa już w czwartek od 10 do 18, poza tym zniesiono opaski na rękę (szkoda bo dla mnie były one symbolem tego konwentu i miło je wspominam), jednak dzięki temu zabiegowi możliwe stało się kupno akredytacji dla znajomych, a to znacznie rozładowało kolejki i przyśpieszyło przebieg akredytacji. 


Nie mam wiele do powiedzenia na temat prelekcji bowiem w tym roku wypadło to słabo i na niewielu byłem. Zwykle prelekcje i panele wypełniały cały mój dzień, a czasem i noc, tym razem z tych interesujących uzbierałem ledwie kilka na dzień, a gros tych z pod znaku mangi i anime odpadło z powodu beznadziejnych warunków. Dwie sale m&a umieszczone w hali noclegowej w dodatku połączone ze sobą, posiadające beznadziejną akustykę. Nie dość, że często gęsto nawet tam rozkładali się ludzie do spania, to akustyka sal była tragiczna, już w 3-4 rzędzie nie było słychać prelegenta, za to doskonale było słychać tych z sali na górze/dole. Ponadto choć zapewnione było iż każda sala dostanie gżdacza do pomocy, to o mangowcach zapomniano. Zresztą to nie jedyne fail'e organizacyjne. Zdaje się, że organizatorzy pomału zaczynają mieć problemy z ogarnięciem tak dużej liczby zainteresowanych, a wielkie hale targowe pozbawione mniejszych sal i odpowiedniego sprzętu nie są w stanie sprostać wyzwaniu. Na plus natomiast należy zaliczyć przeniesienie noclegu na terenie konwentu do większej hali, a także przeznaczenie jednej z hal na swoistą jadalnię ze stoiskami gastronomicznymi i umożliwienie konwentowiczom spotkań przy piwie bez konieczności opuszczania terenów targów. Mam wielką nadzieję, że w kulejących kwestiach coś się zmieni i za rok będzie dużo lepiej, a Pyrkon nie straci na popularności.

Tak czy inaczej, pomimo wszystko ja bawiłem się całkiem dobrze, dzięki mniejszej liczbie ciekawych prelekcji miałem czas na spędzenie czasu ze znajomymi, zabawę przy planszówkach, zdobycie autografów i ogólnie ogarnięcie tego co chciałem.

Słaby jak na mnie wynik polowania na badziki spowodowany małym wyborem.

Autografy czyli jeden z ważniejszych elementów konwentu. Na szczęście udało mi się zdobyć wszystkie choć nie było to łatwe. Nie wiedzieć czemu z papierowego planu zniknęły dyżury autografowe Tada Williamsa i panów Zycha i Vargasa, zawierzając jednak komórkowemu planowi Konwentowicza udało się zlokalizować je w czasie. Miejsce na dyżur pozostawiało dużo do życzenia. Fakt tym razem wybrano miejsce gdzie kolejki swobodnie mogły zawijać się po kilka razy i starczało miejsca dla wszystkich jednak wszystko to kosztem słyszalności. Dyżury odbywały się w wielkiej hali przedzielonej zasłoną, po jej drugiej stronie stała scena wykorzystywana do koncertów, czy bardziej popularnych spotkań, jak na przykład te z autorami. Dzięki temu nagłośnienie skutecznie utrudniało komunikację z autorami rozdającymi autografy. 

Dwie najważniejsze zdobycze, czyli autografy tegorocznych zagranicznych gości:


















Ilustracja i autografy autorów Bestiariusza Słowiańskiego:

Kolejny autograf Tomasza Kołodziejczaka i... genialna ilustracja od Przemysława Truścińskiego ilustratora "Czerwonej Mgły":


Na koniec nowe zdobycze. Skoro nie udało się mocno powiększyć kolekcji badzików, zaoszczędzona kwota poszła na być może zaczątek nowej kolekcji:


Podsumowując, atmosfera jak zwykle na najwyższym poziomie, ludzie super, świetny klimat, natomiast wykonanie i sprawy organizacyjne trochę kulejące jednak wciąż daleko przed innymi konwentami. Jednym słowem kolejna udana wyprawa i mile spędzony czas. Do zobaczenia za rok!

7 komentarze:

Eruana pisze...

Czyli nie tylko ja uważam, że tegoroczny program dość słaby. Miałam podobnie - albo nie mogłam się w ogóle dostać na interesującą mnie prelekcję, albo te, na które jednak poszłam, wypadły bardzo, bardzo słabo i to nawet prowadzone przez doświadczonych prelegentów. Z 10 chyba prelekcji tylko 3 mogę uznać za interesujące. W przyszłym roku chyba wybiorę się na prelekcje, na których tematach się kompletnie nie znam, może wtedy będę bardziej zadowolona z ich przebiegu i prowadzenia;-) Małe sprostowanie - w zeszłym roku też była jadalnia, tyle że połączona ze Scenę, przez co nie dało się tam wysiedzieć. Na przyszły rok planują większy pawilon z większymi salami na prelekcje literackie i naukowe, czy się uda, zobaczymy.

Harashiken pisze...

Fakt być może i była, przypominam sobie, że były nowe budynki tyle tylko, że mój plan był zbyt napięty by zwiedzać, a spotkania z autorami zdaje się że były jak zwykle w aulach.

Phi co mi po prelekcjach literackich i naukowych, ja potrzebuję porządnych sal dla m&a ^^

A Ty jak się wybierasz to mogłabyś dać znać zawczasu, a nie się ukrywać ;)

Kaś pisze...

W pierwszej wersji programu miałam całkiem sporo rzeczy, na które chciałabym pójść. W praktyce wszystko tak się pozmieniało, że fajne punkty były jednocześnie, albo po prostu wypadły z obiegu ze względu na organizację. W ogóle zauważam, że ludzie narzekają na program, nawet ci zainteresowani różnymi blokami. W przyszłym roku organizatorzy będą musieli zrobić coś z ilością sal bo prowadzenie prelekcji właściwie na korytarzu (patrz: choćby blok dla początkujących) trochę nie zdaje egzaminu, a wszystko wskazuje na to, że liczba uczestników stale będzie się powiększać...

Tak czy owak z mojej perspektywy było całkiem przyjemnie, warto pojechać choćby dla samego obcowania z masą świetnych ludzi. (:

(już nie wspomnę, że zazdrość mnie zżera jak patrzę na ten rysunek Truścińskiego - gdzie ja byłam, że nie mam własnego? ;<)

Moreni pisze...

A głupia ja nie zdobył autografu Williamsa, chlip.;(

O programie moge powiedzieć to samo, co i Ty - mało ciekawych prelekcji, często nawet te, które zapowiadały sie ciekawie okazywały sie nie spełniać oczekiwań, a jesli już któras była dobra, to między słuchaczy nie dało się szpilki wetknąć (nie mówiąc o konwentowiczach, którzy chcieliby posłuchać, ale się w salach nie pomieścili)... Ale i tak chce jechać za rok, choćby na zakupy i łowy autografowe^^

Harashiken pisze...

Kaś nie martw się ja też przegapiłem pierwszą okazję na rysunek rok temu na Polconie. Będą inne :)

Moreni: no kolejna która była i nie raczyła dać znać, że jest. Za rok przypomnij mi się, to się jakoś spotkamy na miejscu :)

Moreni pisze...

Na fejsie pisałam.;) Ale jakby co, to w tym roku wybieram się jeszcze na Copernicon.;)

Harashiken pisze...

To trochę utrudnia sprawę biorąc pod uwagę fakt, że nie mam Twojego fejsa ^^

Prześlij komentarz

Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...