Tytuł: Czarna Kompania, Cień w ukryciu, Biała Róża, Gry cienia, Sny o stali, Ponure Lata, A imię jej Ciemność, Woda śpi, Żołnierze żyją
Cykl: Czarna KompaniaWydawnictwo: Rebis
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 3438
Status: posiadam
Ocena: 6+/6
Czarną Kompanią zainteresowałem się dopiero na początku zeszłego roku za sprawą pewnej nowo poznanej osóbki. Gdyby nie to mógłby ominąć mnie kawał naprawdę niesamowitej fantasy. Cykl o CK jest specyficzny. Przede wszystkim Cook stworzył bohatera zbiorowego, którym jest tytułowa Czarna Kompania, licząca w swoich najlepszych latach nawet do kilkuset żołnierzy, choć oczywiście nas czytelników interesują głownie losy trzonu Kompanii czyli otoczenia samego dowództwa. Ponadto na przestrzeni tych kilku tomów wszystko niesamowicie się zmienia. Cook ewidentnie pokazuje nam, że nic nie trwa wiecznie. Akcja cyklu jest rozciągnięta na kilkadziesiąt lat i wraz z ich upływem, przemijają historie, miejsca, ludzie, a z czasem i elementy, które czytelnik mógłby uważać za stałe i niezmienne dla cyklu. Takie jest życie, stare musi odejść by nowe mogło przyjść, a żołnierze i najemnicy rzadko obdarowani zostają przez los luksusem dożycia lat sędziwych. Jednak choć wszystko przemija trwa Kompania, żołnierze żyją i zastanawiają się dlaczego.
Jak już napisałem sam cykl ewoluuje znacznie się zmieniając na przestrzeni tych dziewięciu tomów. Możemy w nim znaleźć lepsze i gorsze tomy i choć niektórzy uznają to za niewątpliwy minus i pewien spadek formy to moim zdaniem świetnie obrazuje to sytuacje bohaterów. W życiu bowiem bywa tak że nie zawsze mają miejsce ciekawe i niesamowite wydarzenia, raz jest gorzej raz lepiej, czasami naprawdę nic się nie dzieje, a czasem trzeba mozolnie podnosić się po upadku, a my towarzyszymy Kompanii we wszystkich tych chwilach. Poza tym kilka razy następuje zmiana narratora, co ma decydujący wpływ na odbiór, bowiem znacznie zmienia to styl i charakter danego tomu, gdyż każdy z narratorów prowadzi kroniki w inny charakterystyczny dla siebie sposób. Z racji tego, że cykl podzielony na 3 podcykle postanowiłem w takiej właśnie formie go opisać.
Księgi Północy (Czarna Kompania, Cień w ukryciu, Biała Róża) - 6/6
"Księgi Północy" są chyba najlepszym z podcykli. Oszczędny i konkretny język pierwszych tomów, pozbawiony licznych opisów tak bardzo przypominający żołnierskie sprawozdania bardzo przypadł mi do gustu. Nie będzie tu niepotrzebnego rozwodzenia się nad pięknem natury, wyglądem wnętrz i podobnych nieistotnych informacji. Wszystko jest zwięzłe, proste, najważniejsze informacje podane do kronik i tyle. Przykładem może być scena, w której Kompania ma zdobyć pewną twierdzę, a już w następnym akapicie twierdza jest w ich posiadaniu, my zaś dowiadujemy się o ewentualnych stratach, a nie o samym przebiegu zwyczajnej i rutynowej dla kompani akcji. Flagowym elementem cyklu jest Konował, lekarz i kronikarz kompanii, który raczy nas iście żołnierskim czarnym humorem tak charakterystycznym dla serii. Poznajemy również ścisłą grupkę członków kompanii którzy będą nam towarzyszyć przez długi czas.
Pierwsze trzy tomy, opowiadają nam o losach Czarnej Kompanii na północnych ziemiach gdzie rozciąga się imperium mrocznej, potężnej i niezwykle niebezpiecznej czarodziejki zwanej Panią. Kompania zaciąga się do niej na służbę poprzez jednego z jej sług czarodziejów i zbyt późno orientuje się z kim się związała i jakie mogą być tego koszty. Chłopcy z kompanii nie należą do miłych i przyjemnych facetów, to zbiry spod ciemnej gwiazdy służący mieczem i sprytem tym, którzy ich wynajmą choć mimo wszystko posiadają pewien szczątkowy kręgosłup moralny. W dodatku w pierwszych tomach będziemy świadkami czegoś co nie często się zdarza. Będziemy obserwować działa od drugiej strony, kiedy to ci w sumie pozytywni bohaterowie będą działać na rzecz większego zła tłamsząc wszelkie ruchy oporu i potencjalnych zbawców pospólstwa.
Pierwsze trzy tomy, opowiadają nam o losach Czarnej Kompanii na północnych ziemiach gdzie rozciąga się imperium mrocznej, potężnej i niezwykle niebezpiecznej czarodziejki zwanej Panią. Kompania zaciąga się do niej na służbę poprzez jednego z jej sług czarodziejów i zbyt późno orientuje się z kim się związała i jakie mogą być tego koszty. Chłopcy z kompanii nie należą do miłych i przyjemnych facetów, to zbiry spod ciemnej gwiazdy służący mieczem i sprytem tym, którzy ich wynajmą choć mimo wszystko posiadają pewien szczątkowy kręgosłup moralny. W dodatku w pierwszych tomach będziemy świadkami czegoś co nie często się zdarza. Będziemy obserwować działa od drugiej strony, kiedy to ci w sumie pozytywni bohaterowie będą działać na rzecz większego zła tłamsząc wszelkie ruchy oporu i potencjalnych zbawców pospólstwa.
Księgi Południa (Gry cienia, Sny o stali) - 5-/6
Kompania poniosła poważne straty w walce ze swoim najgorszym i najpotężniejszym wrogiem, nic ich już nie trzyma na północy, więc Konował postanawia zrealizować swoje największe marzenie, odszukać legendarny Khatovar, z którego wywodzą się wszystkie wolne kompanie, a Czarna jest ostatnią. Kompania wyrusza na południe na ziemie z których wywodzi się Jednooki i Tam-Tam, a także daleko poza nie, gdzie mało kto dotarł.
Wraz z Kompanią docieramy do Taglios gdzie jak się okazuje powrót był spodziewany choć nie oczekiwany, bowiem na ludzi pada blady strach gdy tylko słyszą miano "Czarna Kompania". Jednakże na południu ludzie boją się nie tylko naszych chłopców, ale także Władców Cienia, czwórki potężnych czarodziejów o nieznanym pochodzeniu, którzy wydają się być większym zagrożeniem niż to, które Kompania zwalczyła na północy. Władcy Cienia wiele lat temu zniewolili te ziemie i obecnie by przejść dalej Kompania musi sobie z nimi poradzić. Zostaje wynajęta przez władców Taglios, którym również nie na rękę obecność czarowników i którzy postanawiają zwalczyć jedno zło drugim złem. Kompania zostaje uwikłana na wiele lat w wojny. Oj będzie się działo :)
Księgi Południa to znacznie słabszy od poprzedniego tom zbiorczego wydania. Z początku wszystko toczy się znajomymi torami choć sposób prowadzenia kronik odrobinę się zmienia z uwagi na dodatkowe obowiązki Konowała, potem na skutek pewnych niefortunnych wypadków następuje zmiana narratora, która może poważnie wytrącić czytelnika z rytmu. Konował w roli narratora powraca niestety dopiero w tomie ostatnim. Choć "Sny o stali" nie są gorszym tomem niż pozostałe, a obrót spraw staje się w nim niepokojący i intrygujący to przyzwyczajenie się do nowego narratora nastręcza pewnych problemów i dlatego ten tom może nie przypaść do gustu każdemu.
Kompania poniosła poważne straty w walce ze swoim najgorszym i najpotężniejszym wrogiem, nic ich już nie trzyma na północy, więc Konował postanawia zrealizować swoje największe marzenie, odszukać legendarny Khatovar, z którego wywodzą się wszystkie wolne kompanie, a Czarna jest ostatnią. Kompania wyrusza na południe na ziemie z których wywodzi się Jednooki i Tam-Tam, a także daleko poza nie, gdzie mało kto dotarł.
Wraz z Kompanią docieramy do Taglios gdzie jak się okazuje powrót był spodziewany choć nie oczekiwany, bowiem na ludzi pada blady strach gdy tylko słyszą miano "Czarna Kompania". Jednakże na południu ludzie boją się nie tylko naszych chłopców, ale także Władców Cienia, czwórki potężnych czarodziejów o nieznanym pochodzeniu, którzy wydają się być większym zagrożeniem niż to, które Kompania zwalczyła na północy. Władcy Cienia wiele lat temu zniewolili te ziemie i obecnie by przejść dalej Kompania musi sobie z nimi poradzić. Zostaje wynajęta przez władców Taglios, którym również nie na rękę obecność czarowników i którzy postanawiają zwalczyć jedno zło drugim złem. Kompania zostaje uwikłana na wiele lat w wojny. Oj będzie się działo :)
Księgi Południa to znacznie słabszy od poprzedniego tom zbiorczego wydania. Z początku wszystko toczy się znajomymi torami choć sposób prowadzenia kronik odrobinę się zmienia z uwagi na dodatkowe obowiązki Konowała, potem na skutek pewnych niefortunnych wypadków następuje zmiana narratora, która może poważnie wytrącić czytelnika z rytmu. Konował w roli narratora powraca niestety dopiero w tomie ostatnim. Choć "Sny o stali" nie są gorszym tomem niż pozostałe, a obrót spraw staje się w nim niepokojący i intrygujący to przyzwyczajenie się do nowego narratora nastręcza pewnych problemów i dlatego ten tom może nie przypaść do gustu każdemu.
Lśniący Kamień (Ponure Lata, A imię jej Ciemność, Woda śpi, Żołnierze żyją) - 5+/6
Dwa pierwsze tomy to powrót do dawnej formy i świetności. Tym razem narratorem zostaje Murgen, którego styl bardzo przypomina ten znany u Konowała. Choć początkowy chaos i zamęt mogą sprawić pewne trudności w zrozumieniu tego co się dzieje to mimo wszystko są to naprawdę dwa porządne tomy kronik, w których wiele się dzieje. Wciąż na południ, wciąż w Taglios. Kompania podnosi się po ostatniej porażce, Konował staje się poważny, a zdrajców i wrogów czeka sroga zemsta.
Walka z Władcami Cienia trwa, powoli pojawiają się kolejne elementy układanki związanej z samym Khatovarem i przeszłością Czarnej Kompanii, a także mamy poważne zawirowania wśród sprzymierzeńców i wrogów. Nie raz i nie dwa bowiem przyjdzie nam się zdziwić kiedy nagle ktoś zmieni strony.
Murgen świetnie spisuje się w roli kronikarza, wraca stary styl i humor choć nie w identycznej postaci, tamto już minęło i nic nie przywróci nam pierwszych tomów kronik. Czas mija, ludzie się zmieniają, jedni przychodzą, drudzy odchodzą, nie ma co żałować przeszłości trzeba patrzeć w przyszłość. Wreszcie idziemy na południe, dalej i dalej, a im bliżej końca podróży i końca drugiego tomu tego podcyklu tym bardziej wszystko nabiera tempa i staje się bardziej ekscytujące.
Ostatnie dwa tomy to kolejne zmiany, "Woda Śpi" to znów pewna obniżka formy, źle się dzieje dla Kompanii i my musimy te złe chwile wraz z nimi przeżyć. Niewiele mogę powiedzieć by nic nie zdradzić, jedynie tyle, że śledzimy losy zaledwie garstki ludzi z Kompanii, reszta jest chwilowo (hmm to nie najlepsze słowo, ta chwila jest dość długim okresem czasu) niedostępni, a co za tym idzie znów nowy narrator, który chwilowo przyjął na siebie również obowiązki Kapitana. Z początku trudno przebrnąć przez ten tom ponieważ niewiele się dzieje, Kompania działa w podziemiach, ostrożne akcje, niewielkie siły, z czasem jednak wszystko nabiera tempa, a pod koniec sytuacja się klaruje i zapowiada naprawdę ciekawy rozwój wydarzeń w ostatnim tomie.
"Żołnierze żyją" to ostatni tom kronik, Kompania powraca w glorii i chwale, a także z poważnymi siłami i potężnym czarodziejem. Niestety niezbyt doświadczonym czarodziejem i o czym niedługo się przekonamy siła nigdy nie zastąpi zdrowego rozsądku. Zatem nic nie idzie tak gładko jak powinno. W ostatnim tomie czeka nas zamknięcie wszystkich wątków, ostateczne rozprawienie się w ten czy w inny sposób ze wszystkimi, którzy za skórę Kompanii zaleźli, a także dość nieoczekiwane choć w pewnym momencie możliwe do przewidzenia zakończenie. A także to czego nikt nie lubi... straty. Nikt nie żyje wiecznie zwłaszcza żołnierze, późnej starości niewielu dane jest dożyć, choć moim zdaniem Cook zdecydowanie przesadził ze żniwem jakie zebrał. Czasem są to wręcz absurdalne i zupełnie niepotrzebne śmierci, ale nic nie można na to poradzić. Jednak Kompania wciąż trwa i być może doczeka się kontynuacji :)
###
Cook to jak już mówiłem iście żołnierski styl, oszczędność, czarny wisielczy humor, spryt, podstępność, brutalność i bezwzględność oto czym jest Czarna Kompania. Mimo to nie da się tych facetów nie lubić, ba! Mało tego! Trudno się pogodzić kiedy odchodzą. Jest to cykl, który wywarł na mnie ogromne wrażenie i który zaliczam do moich ulubionych. Ciekaw jestem czy "Delegatury Nocy" czekające na półce, również trzymają tak wysoki poziom. Polecam każdemu wytrawnemu fantaście, uważam że jest to pozycja obowiązkowa dla tych szukających porządnej fantastyki.
12 komentarze:
na LC jest błąd w linku
http://harashiken.blogpot.com/ - pot zamiast spot.
A z serią muszę się chyba zapoznać :)
Mam ją w planach :)
Żołnierski styl? Muszę się rozglądnąć za tym cyklem :)
Kiedyś na pewno zapoznam się z Czarną Kompanią, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości. Coś czuję, że chciałabym mieć całość w biblioteczce, a to dość spory wydatek :(
Pierwsze trzy tomy zbiorcze czekają sobie ładnie na półeczce na swoją kolej, a po tej recenzji chyba szybciej się doczekają. ;) Ten cykl zbiera mnóstwo pozytywnych opinii, więc na pewno warto się zapoznać.
Co do recenzji - dobra jak zwykle, choć moja matematyczna część rozumu buntuje się, nie mogąc zrozumieć jak z cząstkowych ocen 6,5- i 5+ wyszła końcowa 6+, ale ta humanistyczna stara się jej to wytłumaczyć. ;) A serio to oczywiście rozumiem, też zdarza mi się nie zachwycać (a przynajmniej nie w ogromnym stopniu) nad poszczególnymi częściami, które jednak po zebraniu w całość tworzą coś niesamowitego.
Czekają na przeczytanie, więc tak jednym okiem czytałam. ^^ Mam nadzieję, że też będzie mi się podobało.
Ale nie mogę wciąż odżałować, że Rebis tego w twardej oprawie nie wydał!
kenaz: Dzięki, poprawione. Nie wiem skąd bo kopiowałem link bezpośrednio ^^
Allanda: :)
zaczytana-w-chmurach: Polecam.
Sil: Oj chciałabyś chciała na pewno :) Wiesz nie taki znów spory, 4 tomy za 150zł + koszta wysyłki to całkiem dobra cena.
Xavion: Cieszę się :)
Wiem wiem, moja matematyczna część umysłu też się buntuje, ale nic nie poradzę, że choć poszczególne części nie zawsze były wybitne to całość jest genialna :) Warto jeszcze w końcu zaznaczyć, że ten "+" pojawiający się niekiedy przy "6" nie jest podwyższeniem oceny, a znaczkiem świadczącym, że konkretna lektura wywarła na mnie duże wrażenie i zajmuje poczesne miejsce w pamięci :)
Oceansoul: Oj będzie będzie, rzadko się zdarza by dobra fantastyka nie podobała się rozsądnym ludziom ;) A ja mogę, jakoś nie wyobrażam sobie Kompanii w twardej ^^
Miałam do czynienia z Czarną Kompanią tylko przy okazji jednego opowiadania Cooka (zbiór "Miecze i mroczna magia"), i tam, wyrwane z kontekstu wydało mi się niezbyt fajne. Być może była to wina właśnie tego, że było przeznaczone dla osób znających już świetnie losy Kompanii. Pewnie sobie sprawię w najbliższym czasie, bo raczej nie wypada nie przeczytać :)
Nie mówię, że to zła cena, po prostu dla mnie jeszcze nieosiągalna^^
Przeraża mnie, że Croaker przetłumaczyli na Konował :/ To mnie utwierdza w postanowieniu by kolejne tomy czytać po angielsku, a z drugiej strony chciałabym zweryfikować to co piszesz o języku Cooka, bo w oryginale strasznie kosmiczne konstrukcje językowe on stosuje (przez to żadnego żołnierskiego klimatu nie poczułam, a wręcz Croaker mi się wydał takim przesiąkniętym zapachem bibliotecznego kurzu i inkaustu archiwistą o poetyckiej duszy średnio przystającej do sytuacji; co oczywiście moim zdaniem jest na plus) - ale w sumie najpierw bym musiała porównać z tymi tomami, gdzie kto inny prowadzi narrację. (Muszę teraz na wikipedii obczaić jak przetłumaczono pozostałe imiona, coś czuję że będzie srogo :P)
Visenna: Ja nie miałem do czynienia z opowiadaniami więc nic Ci powiedzieć nie moge ;)
Sil: Aha, ok.
Darth Morrigan: Nie wyobrażam sobie CK bez "konowała", nie mam również pojęcia jak można by przetłumaczyć Croakera by pasował do reszty ^^ Nie zauważyłem kosmicznych konstrukcji, choć być może po prostu nie przywiązywałem do tego wagi. Cóż poniekąd Konował właśnie taki jest, ale zarówno w roli lekarza jak i pozostałych, które przyjdzie mu pełnić sprawdza się znakomicie. Pozostałe przetłumaczono rzetelnie przynajmniej te ważniejsze, ale nie wszystkie odpowiedniki pamiętam więc nie mogę stwierdzić w 100%.
Bywa i tak ^^
Ale za to mam trzech Kosików, i planuję polować na "Obywatela" :D :D
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!