Tytuł: Hyperion, Upadek Hyperiona
Cykl: Hyperion Cantos (Dylogia Hyperion)
Wydawnictwo: MAG
Wydawnictwo: MAG
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 1331
Status: posiadam
Ocena: 6+/6
Hyperion Cantos to najznamienitszy cykl sf jaki przyszło mi czytać. Co prawda nie mam wiele z tym podgatunkiem fantastyki do czynienia, ale jestem przekonany, że jeszcze przez długi czas nie przyjdzie mi czytać niczego lepszego. Długo zbierałem się do jego recenzji i przypuszczam, że przez tak znaczną zwłokę nie będę w stanie w pełni oddać geniuszu dzieła Simmonsa. Nie wypada jednak nic nie napisać, zatem postaram się opisać je jak najlepiej. Czterotomowy cykl Simmonsa można podzielić na dwie dylogie - Dylogię Hyperiona i Dylogię Endymiona, które choć dzieli 300 lat i przedstawiają bardzo różne historie są tak naprawdę jedną spójną całością i nie sposób czytać jednej bez znajomości drugiej.
Hegemonia człowieka, wielkie kosmiczne imperium ludzkiej rasy na które składają się setki planet, z których wiele połączonych jest siecią transmiterów, umożliwiających błyskawiczne podróże. Każda z planet Sieci posiada datasfery czyli coś na kształt lokalnego internetu. Datasfery ważniejszych dla Sieci planet połączone są w megasferę, czyli międzyplanetarną sieć informacyjną. Nad całą tą technologią czuwa TechnoCentrum, społeczność SI które wyewoluowały z dawnych komputerów i uniezależniły się od ludzi. W uniwersum przedstawionym przez Simmonsa Ziemia nie istnieje, została bowiem zniszczona setki lat temu wskutek nieszczęśliwego wypadku. Wypadek ten zapoczątkował podział ludzkości. Istniejące już wtedy TechnoCentrum udostępniło ludziom wiedzę dotyczącą transmiterów i napędów Hawkinga co zaowocowało błyskawiczną ekspansją na inne światy i początkiem Hegemonii. Znaczna jednak część ludzi, która nie ufała TC bądź też obwiniała siebie lub innych o incydent z Ziemią postanowiła całkowicie odciąć się od ludzkiej rasy, udali się w nieznane w przestrzeń kosmiczną na statkach wyposażonych w napęd Hawkinga. Napęd ten umożliwia poruszanie się z prędkością wielokrotnie większą od prędkości światła jednak skutkuje poważnym długiem czasowym względem miejsca wyruszenia. Ludzie ci, obecnie zwani Intruzami na skutek życia w nieważkości i wielu genetycznych modyfikacji praktycznie oderwali się od gatunku ludzkiego i żyją poza granicami działalności Hegemoni. Po latach jednak powracają jak się zdaje by stać się realnym zagrożeniem dla ludzkiego imperium.
Choć może to zabrzmieć absurdalnie przewaga agresora i jego niespodziewany atak okazują się tak niebezpieczne iż jedyną drogą ratunku mogą okazać się tajemnicze i legendarne Grobowce Czasu i istota zwana Chyżwarem. Istota ta jest obiektem kultu fanatyków i samobójców, istnieje nawet Kościół Chyżwara. To w porozumieniu z nim i za jego zgodą w okresie wzmożonej aktywności Grobowców kiedy wszystkie pielgrzymki są wstrzymane władze Hegemoni wysyłają siódemkę pielgrzymów będących ostatnią nadzieją ludzkości. Detektyw, Konsul, Naukowiec, Poeta, Templariusz, Ksiądz i Żołnierz. Zgodnie z wierzeniami pielgrzymi mogą przedstawić Chyżwarowi swoje historie i motywy, które ich tu skierowały i choć przeżyje tylko jeden będzie on mógł przedstawić swoją prośbę, którą Chyżwar powinien spełnić. Jak mówiłem może to zabrzmieć absurdalnie i banalnie, jednak zapewniam, że tak nie jest, trzeba jednak przeczytać samemu by przekonać się jak niezwykła to historia.
Pierwszy tom to siedem różnych opowieści. Główną z nich jest podróż pielgrzymów do Grobowców Czasu, która jest sprowadzona do absolutnego minimum. Lwią część książki zajmują historie pielgrzymów. Każdy z nich jest jakoś powiązany z Hyperionem i Grobowcami, nie zostali oni wybrani przypadkowo do tej misji dlatego też uważają, że ich historie mogą mieć znacznie, być może znajdą wśród nich informacje które zwiększą ich szanse na przeżycie. Opowieści pielgrzymów są niezwykłe i diametralnie od siebie różne, smutne, nostalgiczne, przerażające, każda jest inna, a i sposób wypowiedzi każdego z pielgrzymów zdecydowanie się od siebie różni, podkreślając tym samym ich odmienność. Godne podziwu jest to jak Simmons wykreował tak odrębne, szczegółowe i indywidualne charaktery.
Drugi tom to opowieść ukazująca znacznie szersze pole widzenia. Losy pielgrzymów schodzą na dalszy plan, od teraz nie będziemy ich już śledzić bezpośrednio, a poprzez dość szczególne ich połączenie z pewnym osobnikiem, o którym z racji wagi dla fabuły za wiele zdradzać nie mogę. Równorzędnym dla pielgrzymów wątkiem będą tu działania militarno-polityczne Hegemoni, próba zapobieżenia konfliktowi i uratowania nie tylko ludzi, ale i całego ich imperium, a także losy owego osobnika.
Simmons pisze w sposób wprost magiczny, wykreowany przez niech świat tak działa na wyobraźnię, iż nie sposób nie zachwycać się roztaczanymi przez autora wizjami. W dodatku dla mnie zawsze istniał świat poza tekstem autora. Podczas lektury gdzieś na granicy świadomości kreowały się niesprecyzowane i nieuformowane, nieuchwytne wręcz oczekiwania i wyobrażenia względem przedstawionego świata wywołujące niesamowite wrażenia. Nie sposób ująć tego w słowa, dość że lektura wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nadmienić trzeba również, iż autor ma niezwykły talent. Podczas lektury do głowy czytelnika przyjdzie wiele pytań, które wraz z rozwojem fabuły oczywiście otrzymają odpowiedzi jednak... A no właśnie! Jednak te odpowiedzi choć udzielą pewnych wyjaśnień to nie tylko nie zaspokoją głodu wiedzy czytelnika, ale też rozmnożą pozostałe pytania co doprowadza do tego, że książkę się praktycznie połyka.
Jest to pozycja absolutnie obowiązkowa dla każdego amatora sf, nie zalecam jej jednak na początek przygody z sf bowiem trudno by było potem znaleźć pozycje, które dorównałyby Simmosowi co też mogłoby skutkować zniechęceniem się do tego podgatunku.
16 komentarze:
Zgrabnie ci wyszła ta recenzja :)
Magiczność, pobudzanie wyobraźni... to rzeczy, za które Simmonsa uwielbiam :)
I fakt, po Hyperionie niewiele książek,nawet tych dobrych SF, jest w stanie tak mnie zaczarować ^^
A dziś oba tomy widzialam w bibliotece. Nie wzięłam, bo mi się ich nie chciało na grzbiecie przez 2km taszczyć. Głupia ja.^^'
Kolejny który zna i zachwala, a ja dalej taka nieoczytana. ;)
Sil: Serio zgrabnie? :) Cieszę się, że i tym razem mi się udało, ale z drugą częścią może już tak łatwo nie być.
Moreni: Twoja strata, ale podesłałem Ci link na LC, może Cię zainteresuje, okazja!
Viginti Tres: Bo ja wiem co dobre ^^ Ale spójrz na to z innej strony, Fenrir taki znawca, taki oczytany i w ogóle, a też jeszcze się nie zabrał. Zresztą nie Ty jedna, jest pełno książek do przeczytania, nie da się więc wszystkich najlepszych obrobić od razu ;)
Dołączam do nieszczęśników, którzy jeszcze się nie zabrali, a zamierzają. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. ^^ I tak już bardzo lubię Simmonsa po jego jednej powieści i jednej noweli, więc zachęty w sumie nie potrzebuję - przydałoby się za to więcej czasu na te wszystkie świetne książki! :D
A ja już nawet Simmonsa mam na półce, ale tak tam legł i leży. Nie wiem kiedy się wezmę, na razie się nie zapowiada ;/ Dużo większy priorytet ma na przykład Gra o tron, którą muszę przeczytać, żeby w końcu zacząć serial oglądać.
Że tak powiem, kolejny który poznał się na wyśmienitej literaturze ;).
Oceansoul: "Wydrążony Człowiek. Muza Ognia" czy jakoś tak w ramach Dobrej Fantastyki? ;) No niektórzy maja na to teraz wakacje ;) Ale mam nadzieję, że i Tobie w końcu uda się za Hyperiona zabrać.
Immora: Pierwszy krok zrobiony ;) No ja też chciałbym Martina przeczytać, żeby móc obejrzeć serial, ale ja żeby przeczytać muszę kupić, a tego czegoś co oferuje Zysk wstyd na półkę położyć, a filmowych okładek nienawidzę i unikam jak ognia :(
Adam Trojka: Poznałem się już dawno, teraz dopiero zrecenzowałem ;)
Po tym Twoim tekście to ja mam ogromne oczekiwania względem tych książek. Obyś im tym zachwalaniem nie zaszkodził :)
@Harashiken, bo zaraz ja Ci wytknę klasyki, za które ty się jeszcze nie zabrałeś. :>
viv: No cóż przykro mi, ale to nie będzie moja wina jeśli nie odbierzesz książki tak jak ja ;)
Fenrir: Ale aż trzy razy będziesz mi wytykał? Poza tym znów źle interpretujesz moje wypowiedzi.
@Viv: W tym konkretnym przypadku nie da się zaszkodzić :D
też jeszcze nie czytałem, też się przymierzam, nawet już mam swój egzemplarz (ależ to pięknie wydane!).
z Simmonsa mam jeszcze chęć na "Letnią noc".
Taka mała uwaga. Piszesz, że TechnoCentrum przekazało ludziom wiedzę dot. transmiterów i napędu Hawkinga. Otóż, co jest powiedziane w książkach wprost, napęd Hawkinga jest wynalazkiem stworzonym przez ludzi, bez udziału TechnoCentrum. To taki mały szczegół, ale mający znaczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę zakończenie "Upadku Hyperiona". :)
Maks
Maks: Nie będę się kłócił być może i tak jest, ale po lekturze całości wydaje mi się, że i w tym odkryciu miało swój udział TC. Niestety jednak nie mam dobrej pamięci do szczegółów, więc głowy nie dam. Tak czy inaczej zmieniać już nie będę nic w recenzji bo jeszcze bardziej namieszam. Dzięki za cenną uwagę :)
Jeszcze nigdzie nie spotkałem się z negatywną opinią tej dylogii,właśnie przymierzam się do kupna Hyperiona,zaraz będę zamawiać(chociaż ciężko dostać).Mam nadzieje że będzie równie fajny jak mówicie ;)
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!