Tytuł: "Rubin" przerywa milczenie
Wydawnictwo: Śląsk
Oprawa: miękka
Liczba stron: 190
Status: posiadam
Ocena: 5/6
Odkurzyłem niedawno fantastykę, która należała jeszcze do mojego ojca i postanowiłem krótko opisać dwie pozycje, które kiedyś czytałem. Pierwsza jak widać to "Rubin..." drugą będzie "Nieśmiertelny z Oxa", który pojawi się niedługo.
Ludzkość odkryła planetę zamieszkałą przez istoty rozumne. Na pobliskim księżycu założono stację badawczo-obserwacyjną i obsadzono ją trzyosobową załogą. Cztery lata temu kontakt umilkł, został więc wysłany nowy zespół, który miał przejąć obowiązki poprzedniego na kolejne dziesięć lat, a w miarę możliwości odkryć również losy poprzedników.
To mniej więcej tyle jeśli chodzi o fabułę. Niecałe dwieście stron w dodatku w małym formacie, czyli książka na jeden wieczór. Niewiele więcej można powiedzieć nie zdradzając wszystkiego. Dobre klasyczne sf z lat 70tych, ciekawa wizja pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Jest to prosta historia, w której nie znajdziecie niesamowitych zwrotów akcji, międzygwiezdnych wojen czy zaskakującego zakończenia. Musicie sami sprawdzić czy Wam się spodoba. Na pewno jednak przypadnie do gustu miłośnikom starej klasycznej fantastyki.
A czy mnie się spodobało? Zapewne tak. Na pewno nie porywa. Ciężko bowiem by po lekturze Simmonsa, Lema, czy Dick'a wbijały w fotel i zachwycały stare, proste fantastyczno-naukowe historie. Ale nie po to przecież się po nie sięga by zachwycały, to przede wszystkim zwykła ludzka ciekawość, ciekawość tego jak kiedyś taka literatura wyglądała. To prosta i łatwa w odbiorze historia, świetny sposób na odpoczynek od górnolotnych opasłych tomiszczy, przygoda na którą wystarczy poświęcić jeden dłuższy jesienno-zimowy wieczór.
7 komentarze:
Jakimś cudem ta okładka skojarzyła mi się z komiksem "Tytus, Romek i A'Tomek" :D
Z podobnych wiekowo książek SF kojarzę tylko "Ci z dziesiątego tysiąca" a i to tylko jak przez mgłę...
Ta obca cywilizacja to nie zielone stworki o trójkątnej twarzy i wyłupiastych oczach? :D Jeśli nie, to poszukam kiedyś w bibliotece. ;)
Tak leciwe science fiction to pewnie już science reality ;)
Ha! No już myślałem, że nikt tego nie skomentuje :D
Silaqui: Rzeczywiście to musiał być jakiś cud :D No ja z leciwej wspomnianego "Nieśmiertelnego...", Lema, "Wehikuł Czasu" Wellsa i chyba to by było na tyle ^^ Więc ciut więcej.
Aleksandra: Nie, to czerwone głazy z mnóstwem czułek i otworem gębowym pochłaniającym chmury xD A tak na poważnie o ile dobrze kojarzę to przypominali bardzo ludzi, przynajmniej z wyglądu bo psychikę mieli nieodgadnioną.
Dusia: Niekoniecznie ;)
Oj, Wellsa coś tam czytałam ^^ Lema za to nigdy nie trawiłam i znam jedynie "Bajki Robotów"...
Pisałam już wczoraj, ale jakimś cudem zeżarło mi komentarz i musiałam się od-obrazić na mój internet. :D
Przyznam, że z nieznanych mi przyczyn nie ciągnie mnie kompletnie do zgłębiania niezbyt popularnej, leciwej, rodzimej sf. Na pewno będę czytać Lema, ale do żadnych innych, mniej uznanych nazwisk z tej epoki, raczej nie będę docierać, coś mnie od nich odpycha. Może to dlatego, że się swego czasu od "Daimoniona" mocno odbiłam i teraz mam uraz.
Ta obca cywilizacja to po prostu 2 rzuty ludzkich osadników, którzy postanowili zerwać kontakty ze Starą Ziemią. I o tym jest już mowa na samym początku książeczki.
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!