Tytuł: Człowiek z Wysokiego Zamku
Wydawnictwo: Rebis
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 330
Status: posiadam
Ocena: 5+/6
No i proszę kolejny Dick za mną i kolejna recenzja do której nie ma się jak zabrać. Maciej Parowski we wstępie przytoczył pewien podział pisarzy, podział na stylistów i narratorów. Jeśli miałbym ująć sedno tego o czym jest "Człowiek..." mógłbym spokojnie odpowiedzieć, że o tym samym o czym dwie czytane już przeze mnie pozycje Dicka. Jest o naturze rzeczywistości, o naturze ludzkiej egzystencji, prawdziwość rzeczywistości, szukaniu sensu. Dick jest stylistą zgodnie z przytoczonym podziałem, chwyta się jednego schematu, jednego tematu i pisze tylko o tym choć w tak różnych formach szuka odpowiedzi na te same pytania.
"Człowiek z Wysokiego Zamku" nie jest tylko książką przeznaczoną dla czytelnika, jest przede wszystkim kolejnym przygotowanym przez pisarza gruntem na polu którego może szukać odpowiedzi. W "Człowieku..." znów podważana jest realność tego co nas otacza. Należy sobie jednak zadać pytanie czy prawda może być tylko jedna?
Nie jest to książka typowo sf czego można się było spodziewać czytając wcześniej "Ubika" i "Blade Runnera". Jedynym fantastycznym elementem nie licząc możliwości lotów na Księżyc i Marsa i superszybkich niemieckich środków transportu jest alternatywna historia rzeczywistości. Otóż drugą WŚ wygrały Niemcy i Japonia, Rzesza kwitnie i roztacza swoje wpływy na cały świat podczas gdy Ameryka podupada, a o tym co dzieje się z Europą lepiej nie mówić.
Od strony fabularnej należy zaznaczyć iż "Człowiek..." nie przedstawia jednej spójnej historii. Ukazuje nam wyłącznie fragment z życia pośrednio lub bezpośrednio powiązanych ze sobą ludzi, dla niektórych będący ważnym momentem w życiu dla innych być może nawet przełomowym, a dla reszty zwykłym epizodem jakich wiele. Nic się tak naprawdę nie zaczyna i nic się nie kończy, ot wyrwany z całości fragment ukazujący czytelnikowi uniwersum "Człowieka..." i stawiający kolejne pytania.
"Człowiek..." to tak naprawdę nie jedna, a trzy książki bowiem w świecie przedstawionym przez autora istnieją jeszcze dwie bardzo istotne dla bohaterów i dla fabuły książki. I-Cing, księga przemian, istniejąca naprawdę i będąca dla większości dickowskich amerykanów wyrocznią, która pomaga im podejmować wszelkie ważne decyzje. Drugą z nich jest Utyje szarańcza książka fantastyczna przedstawiająca alternatywną wersję rzeczywistości, wersję w której Państwa Osi przegrywają wojnę i tym samym będąca książka zakazaną przez Rzeszę w wielu okręgach.
Jest to kolejna znakomita powieść Dicka, z która należy się koniecznie zapoznać chcąc obcować z górnolotną fantastyką, bądź z samym autorem. Jeśli jednak do tej pory książki Dick'a was nie przekonały to "Człowiek..." też prawdopodobnie niczego nie zmieni.
16 komentarze:
Jak dla mnie - rewelacja. Czytałam dawno temu, a teraz kupiłam sobie nowe wydanie i zamierzam odświeżyć.
Harashiken, pamiętasz tę reckę, co ci kiedyś podsyłałem, gdzie panienka nazwała tę powieść "historyczną"? :D
To była jedyną książka Dicka, którą jak dotąd próbowałam przeczytać. Poległam z kretesem. Chyba wolę jednak pisarzy narratorów.
Ej, Księżyc i Mars to nazwy własne :<
A do Dicka mi jeszcze daleko, ale mam w planach, a nawet parę pozycji czeka już na półce...
Agnieszka: To jest to, nowe wydanie Dick'a +100 do przyjemności czytania :)
Fenrir: Jej dzięki, starałem się zapomnieć ^^
Moreni: Cóż przykro mi. Spróbuj się może z bardziej "fantastycznym" Dickiem.
Immora: Mars - no dobrze zgodzę się, ale skąd wiesz jaki ja księżyc miałem na myśli? I tylko bez takich mi tu, że z kontekstu, wysil się bardziej!
Dick'a trzeba odpowiednio dawkować, tak jak i UW, im wcześniej sięgniesz tym lepie ;)
@Fenrir: A ja bym z chęcią takową reckę przeczytała ^^
Lubię Dickowe zaplątane wątki,ostatnio odświeżyłam sobie "Blade Runnera" i cholercia za szybko się skończył ^^
Dick jest fajny, ale ja tu przyszłam pospamować bo widzę, że za "Lód" się zabrałeś :> Trzymam kciuki :>
Sil: Poszukaj, gdzieś była, nie pamiętam już kto to pisał ;)
Darth Morrigan: Masz LC, a na blogu jest gdzieś mój mail, spamuj prywatnie nie zjem Cię. To "Dick jest fajny" to raczej kiepska zasłona xD
@Sil, mam gdzieś linka, kopsnij się na maila albo FB do mnie.
Fenrir Już się "kopsnęłam" :)
Eeee, spamowanie na blogu i stosowanie kiepskich zasłon jest zabawniejsze :P
Na razie jeśli chodzi o Dicka, czytałem jedynie Ubika. Ale tekst był świetny, a obejrzawszy jeszcze kilka filmów na podstawie jego prozy, w tym Łowcę Androidów (którego jestem fanem), z niecierpliwością czekam, aż dorwę w swe kolejną powieść tego autora. Może będzie to właśnie Człowiek...
Pozdrawiam
Darth Morrigan: Sio! xD
Simon: Mnie "Łowca..." nie przypadł do gustu, wiele osób się nim zachwyca, dla mnie był zbyt spłycony i przeinaczony w stosunku do książki. Być może jednak to efekt mojego nadmiernego czepialstwa w takich sprawach ^^
Filmu są cztery wersje, w tym jedna dużo bardziej wierna niż ta powszechnie znana (oczywiście jak na nerda przystało mam wszystkie w super-limitowanym wydaniu w metalowym pudełku :P) - która jest jaka jest, bo po próbnym wyświetlaniu okazało się, że widownia testowa nie rozumie o co chodzi w tym filmie. Ja jednak uwielbiam wszystkie 4 wersje, pewnie dlatego że "Blade Runnera" oglądałam jako łebek ledwo odrosły od ziemi, z książką zapoznałam się duuuuużo później. <>
Aż 4 powiadasz? No i cudownie, ale ja oglądałem tylko jedna i w zupełności mi wystarczy ;)
W zasadzie to pięć, ale dwie niezbyt się różnią, więc powinno się mówić o czterech :D
Prześlij komentarz
Ostatnio postanowiłem otworzyć komentarze dla wszystkich. W związku z tym przestroga - komentujących anonimowo proszę o podpisywanie się. Komentarz anonimowy + wątpliwa jego wartość = śmietnik to samo tyczy się podpisanych komentarzy anonimowych, które uznam za zwykły spam. Anonimów proszę również o stosowanie chociaż podstawowych zasad ortografii. Porządek musi być, dziękuję, dobranoc!