sobota, 29 października 2011 | By: Harashiken

Rocznica Almanachu!


Niedługo swoją rocznicę obchodzi zaprzyjaźniony blog traktujący wyłącznie o najlepszej fantastyce. Z tej okazji Fenrir urządza konkurs, w którym do wygrania jest wielki stos książek. Zapewne wszyscy zainteresowani już o tym wiedzą, bo Zaginiony Almanach w kręgach fantastów jest dobrze znany, ale reklamy nigdy nie za wiele, a takiej okazji nikt nie powinien przegapić. Najlepszego Fenrirze i oby tak dalej!
środa, 26 października 2011 | By: Harashiken

Stosik #7

No i proszę bardzo, najpierw miało nie być nic, a była Uczta, ostatnio miała być tylko Uczta, a tu nie-ucztowski stosik ^^ Prezentuję Kroniki Majipooru, Roberta Silverberg'a. Komplet 6 tomów cyklu będącego połączeniem fantasty i s-f i zaliczającego się ponoć do klasyki gatunku. Teoretycznie stosik nie powinien tutaj zagościć z racji poprzedniej deklaracji, jednakże i tak był w planach, a pojawiła się okazja. Kilka dni temu zapewne jakiś czart mnie podkusił, żeby kronik na allegro poszukać i proszę, komplet za nieco ponad 130 zł wraz z przesyłką, toż to oferta nie do odrzucenia biorąc pod uwagę ceny książek Solarisu. No i stało się :D

W skład cyklu wchodzą:
1. Zamek Lorda Valentine'a
2. Kroniki Majipooru
3. Valentine Pontifex
4. Czarnoksiężnicy Majipooru
5. Lord Prestimion
6. Król Snów
sobota, 22 października 2011 | By: Harashiken

Kroniki Krwi i Kamienia

Autor: Robert Newcomb
Tytuł: Piąta Czarownica, Wrota Świtu, Zwoje Starożytnych
Cykl: Kroniki Krwi i Kamienia
Wydawnictwo: Rebis
Oprawa: miękka
Liczba stron: 1632
Status: posiadam
Ocena: 2+/6

Uwaga, opinia może zawierać spoilery!

Na wstępie uczciwie zaznaczę, iż cykl czytałem dawno, dobre 3-4 lata temu. Przedstawię więc moje ogólne wrażenia i elementy najbardziej rażące, które najlepiej zapadły mi w pamięć. Inne bowiem szczegóły już dawno zatarły się w pamięci. Raz, że to spory kawał czasu i masa innych dzieł literatury fantastycznej, a dwa że lektura nie pozostawiła najlepszych wrażeń.

Już samo imię głównego bohatera budzi złe skojarzenia. No bo Tristan? Co to za imię dla bohatera? "A gdzie Izolda?" ciśnie się na usta ^^ Ale bez obaw, jej tu nie będzie. Otóż cała sprawa ma się następująco, mamy dwa fragmenty lądu przedzielone morzem. Uznawane jest ono za niemożliwe do przebycia, bowiem wszystkie statki zapuszczające się za daleko nigdy już nie wracają. Przed wiekami wywieziono na bezpieczną granicę i pozostawiono cztery czarownice, które siały zamęt w królestwie. Miały zginąć jednak wredne baby jak się wkrótce okaże przedostały się na drugi kontynent, o którym nikt nawet nie śnił i poczęły snuć plan zemsty. Wpadają do sali tronowej podczas niezwykle ważnego ceremoniału przekazania władzy królewskiemu synowi Tristanowi, sieją zamęt i śmierć i porywają siostrę Tristana, z której zamierzają zrobić piątą czarownicę potrzebną im do... panowania nad światem jeśli dobrze pamiętam. Bo o cóż innego mogłoby chodzić złym czarownicom? Ocalały z masakry Tristan i mag Wigg ruszają w pościg z zamiarem odbicia królewskiej córki. Jak łatwo się domyślić w końcu im się to udaje. Kiedy już wydawałoby się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, królestwo bezpieczne, a bohaterowie mogą zająć się własnymi sprawami ostatnie karty powieści pokazują, że jest wprost przeciwnie. Pojawiło się kolejne zagrożenie dla królestwa Eutracji, potężniejsze nawet od samych wiedźm. Podobnie w kolejnym tomie kiedy owo wielkie zagrożenie zostaje zażegnane, znów z cienia za jego plecami wyłania się kolejne jeszcze gorsze. Schematyczne nie? Owszem da się przeczytać, nawet czasem nie irytuje za bardzo, ale rewelacji nie ma.

Nadmienić trzeba, że te wszystkie przygody i zagrożenia są jakby przerywnikiem prawdziwego problemu księcia. Otóż po objęciu tronu i przejęciu bardzo potężnego amuletu który to miał być przekazany bezpośrednio z ojca na syna, i którego nie można było zdejmować, powierzać osobom trzecim etc, Tristan miał zacząć pobierać nauki magii. Ten jednak wykąpał się w jakimś źródełku, którego nie miał odkryć i obudziło się w nim coś dziwnego, a krew zmieniła na błękitną. Potencjalnie stał się więc zagrożeniem dla świata, mógł narobić jakichś szkód w mocy czy coś takiego, więc o nauce magii mógł zapomnieć, aż do rozwiązania tej drobnej niedogodności. W przekazaniu amuletu jak już mówiłem przeszkodziły czarownice, ale tak czy inaczej Tristanowi nie dane było zawiesić go na swojej szyi, bowiem jego przypadłość nie była nikomu znana, a skutki połączenia z kimś takim medalionu mogły być katastrofalne dla wszechświata. Tak więc amulet przygarnął Wigg, ostatni ocalały z rady czarnoksiężników. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że wcześniej czarnoksiężnicy zarzekali się, że nie mogą nosić amuletu, bo w połączeniu z ich mocą mogłoby to doprowadzić do nieszczęścia. Ach same niedogodności prawda? I przez całą trylogię problem ten cały czas nad bohaterem wisi. Nikt zaś nie ma czasu na zajęcie się nim, bo przecież królestwo jest zagrożone. Tak więc ostatni tom kończy się zwycięstwem nad ostatnim przeciwnikiem, standardowo pojawia się kolejny, który chce wywrzeć zemstę za śmierć poprzedniego i ten jakże zacny cykl się kończy. Zapytacie zapewne co dalej? Otóż dalsze losy przedstawia kolejna trylogia "Przeznaczenie Krwi i Kamienia", która już nie ukazała się w Polsce. To chyba nie najlepiej świadczy o poziomie i popularności Kronik prawda? Newcomb zaplanował jeszcze jedną trylogię, ta pewnie miała wieńczyć dzieło choć nigdy nic nie wiadomo. "Zwycięstwo Krwi i Kamienia" tak bowiem miała się ona nazywać, nie została wydana nawet w stanach. Autor ogłosił w 2008 roku na swoim blogu, że więcej książek z cyklu Krwi i Kamienia nie opublikuje ponieważ nie może znaleźć wydawcy.

W świetle powyżej nakreślonej niezbyt porywającej i spójnej fabuły, atutem może się okazać pewna doza brutalności. Trylogia może i nie jest jej pełna, ale na pewno nie raz i nie dwa natrafimy na sceny pełne przemocy i krwi dodające pikanterii książce i trochę ją ratujące. Historię na pewno da się przetrawić, niektórzy może nawet uznają ją za całkiem w porządku jeśli tylko przymkną oko na fabularne nieścisłości. Największą wadą moim zdaniem jest właśnie owo odwlekanie głównego problemu i nie posunięcie go do przodu choćby o milimetr przez trzy tomy.

Słowem końca, jeśli bardzo Wam się nudzi i nie macie już czego czytać sięgnijcie po Kroniki, jednakże nie liczcie na fantasy wysokich lotów. Wszystkim bardziej wymagającym czytelnikom polecam omijać ową trylogię.
sobota, 15 października 2011 | By: Harashiken

Stosik #6 Uczta Wyobraźni #2

Zgodnie z zapowiedzią kolejny stosik złożony wyłącznie z Uczty Wyobraźni :) To już 11 pozycji łącznie, jak dobrze pójdzie jeszcze w tym roku dołączy reszta (oczywiście nie licząc Ślepowidzenia i pewnie Welinu). 


Dom Burz - Ian  R. MacLeod
Akwaforta - K. J. Bishop
Accelerando - Charles Stross
Viroconium - M. John Harrison
Podziemia Veniss - Jeff VanderMeer
Rzeka Bogów - Ian McDonald
ŚwiatłoM. John Harrison
Palimpset - Catherynne M. Valente

Tym razem bez opisów. Jak już wcześniej wspominałem UW biorę totalnie w ciemno, a każdy zainteresowany na pewno ma własne źródło informacji o książkach, z którego skorzysta. Dodam tylko, że Viriconium trafiło do mnie z antykwariatu za jedyne 24zł, a jego obecność w stosiku zawdzięczam życzliwości Viv.

Ach no i trzeba dodać, że spotkała mnie niespodzianka. W "Rzece Bogów" znalazłem damę karo z talii kart Fabryki Słów ^^ Przypadek? Albo może rekompensata za kilka zagiętych kartek. W każdym bądź razie bardzo to miłe bo zawsze te karty chciałem zebrać, a niestety rzadko w FS trafia  się coś co mnie zainteresuje. 
czwartek, 13 października 2011 | By: Harashiken

Ubik

Autor: Philip K. Dick
Tytuł: Ubik
Wydawnictwo: Rebis
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 305
Status: posiadam
Ocena: 6/6

Kolejna pozycja Dick'a za mną. Ponoć "Ubik" jest znacznie trudniejszy w odbiorze niż "Blade Runner". Ja osobiście nie widzę pomiędzy nimi zbyt wielkiej różnicy i zastanawiam się czy to dobrze czy źle. Czy skupiłem się na samej fabule i czytałem na tyle płytko, że nie dostrzegłem tego co czai się pod powierzchnią wody? A może jestem na tyle błyskotliwy, że ten rzekomy wyższy poziom był dla mnie na tyle łatwy w odbiorze, że nawet nie zauważyłem różnic? Skłaniałbym się bardziej ku pierwszej możliwości, bo druga jest mniej prawdopodobna niż trafienie 6stki w totolotka. A może obie te rzeczy na raz? A odpowiedź plasuje się gdzieś po środku?

"Blade Runner" poruszał temat człowieczeństwa i jego granic, "Ubik" zaś poszukuje odpowiedzi na inne fundamentalne pytanie. Czy rzeczywistość, która nas otacza jest prawdziwa? Skąd możemy wiedzieć czy nasze zmysły nas nie mamią? Albo czy ktoś się nami nie bawi? Może świat, który nas otacza to tylko wytwór naszej wyobraźni, albo sztuczny twór wykreowany tylko dla nas nie istniejący tam gdzie nasz wzrok nie sięga, tworzony na bieżąco w okół naszej osoby by utrzymać nas w przeświadczeniu realności?

Tym razem Dick przenosi nas w świat ludzi posiadających zdolności psi. Telepaci, jasnowidze, a także ludzie potrafiący negować ich moce. Nieustanne zmagania między korporacjami zapewniającymi usługi jednych lub drugich. A także moratoria, placówki utrzymujące zmarłych w stanie półżycia, które pozwalają na kontakt z bliskimi, którzy odeszli. Śledzimy losy Joe'go Chip'a pracownika największej z firm zapobiegawczych. Joe jest technikiem, zajmuje się mierzeniem natężenia pól psi jakie potrafią wytworzyć ludzie obdarzeni mocami negującymi i werbowaniem ich do firmy. Korporacja Runciter, której pracownikiem jest Joe, otrzymuje dość podejrzane zlecenie, ale postanawia się go mimo wszystko podjąć. W i tak już śmierdzącą sprawę wplątuje się nowo zatrudniona pracownica, która choć z pozoru jest anty-jasnowidzem posiada niespotykane dotąd zdolności ingerowania w przeszłe zdarzenia i zmiany teraźniejszości.

Czego można być pewnym w świecie, w którym nawet śmierć nie zawsze bywa ostateczna, a przeszłość może być zmieniana wedle woli jednej osoby? Czy żyjemy? Czy jesteśmy martwi? Czy świat, który nas otacza jest naturalny, czy może jest wynikiem czyjejś manipulacji? W dodatku dochodzi do tego tajemniczy Ubik. To maść? A może piwo, krem, kawa, sos, spray, czy też biustonosz? Osoba, idea, istota, siła czy bóg? Ja Wam tego nie powiem, sami musicie się przekonać. O tym jak i o wielu innych rzeczach.

Jeśli zaś o samo wydanie chodzi to oczywiście jest na najwyższym poziomie. Grafiki Siudmaka znów zachwycają czytelnika, czarna obwoluta wygląda rewelacyjnie, a jej grafika jest chyba nawet lepsza niż ta w "Blade Runnerze". Jedynym mankamentem jest wstęp Orbitowskiego, który zupełnie mnie nie porwał. Jęczmyk świetnie wprowadza czytelnika w świat "Blade Runnera" i twórczość Dick'a zaznajamiając z jego osobą i dorobkiem. W "Ubiku" wstęp wydał mi się niezbyt pomocny i nużący.

Tym, którzy Dick'a już znają "Ubika" przedstawiać nie trzeba, a tym bardziej polecać. Osobom lubującym się w sf na poziomie gorąco polecam, a wszystkich innych fantastów zachęcam. "Ubik" to klasyka, którą należałoby znać. Poza tym jej treści są ponadczasowe, więc zawsze będzie aktualna. 
sobota, 8 października 2011 | By: Harashiken

Upiór Południa

Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Czerń, Pamięć Umarłych, Burzowe Kocię, Czas Mgieł
Cykl: Upiór Południa
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 886
Status: posiadam
Ocena: 4/6

Upiór Południa to fantastyka, której moim zdaniem nie da się jednoznacznie sklasyfikować. Są to cztery mini-powieści spięte klamrą piątej, nadającej im sens i wyjaśniającej brak wspólnych elementów. Trzy z nich skłaniają się ku powieściom grozy choć na pewno nazwać ich takowymi nie można, czwarta zaś ma więcej wspólnego z fantastycznymi światami. Tak czy inaczej należą one do gatunku szeroko pojętej fantastyki i dlatego też zdecydowałem się po nie sięgnąć. Choć oczywiście przede wszystkim na decyzję zakupu wpłynęły pozytywne recenzje i pochlebne komentarze. Nie ukrywam również, że ciekawe okładki stylizowane na stare, wytarte i pogniecione też zrobiły swoje, tak jak i cena 25 zł za tom. Chociaż jakby się nad tym dobrze zastanowić to 100 zł za cztery 200+ stronicowe książeczki to dość dużo.

Czerń opowiada nam historię korespondenta wojennego, który pomimo pozornie spokojnego i udanego życia, nie jest w stanie poradzić sobie demonami przeszłości. Wraca do Afryki by wszystko sobie raz na zawsze ułożyć i dowiaduje się, że jest opętany przez afrykańskiego upiora. Pierwsza opowieść jest niezwykle wyrazista, dosłownie czuć wszechobecny afrykański żar przed którym nie ma schronienia, ciężki nastrój i klimat tego kontynentu. Dużym plusem Czerni jest zakończenie, a raczej jego brak. Porzucamy naszego bohatera w chwili kiedy wszystko zmierza w bardzo niepokojącym kierunku. Nieświadomy tego, że poszczególne części "Upiora..." nie wiążą się ze sobą bezpośrednio, szybko chwyciłem po kolejny tom w nadziei poznania dalszych losów Jacka Wilczyńskiego i...

... trafiłem na dziki zachód. Tu mamy okazję poznać historię pewnego płatnego zabójcy, który powraca zza groby by zemścić się na swoich oprawcach. W moim odczuciu była to pewna obniżka poziomu względem poprzedniej części. Historia jak historia, nie można narzekać, choć porywająca również nie była. Dla odmiany ta stanowiła zamkniętą całość. Niespecjalnie jednak przypadły mi do gustu klimaty dzikiego zachodu, albo może po prostu byłem zawiedziony brakiem kontynuacji "Czerni". Tak czy inaczej uważam ją za odrobinę gorszą od poprzedniczki.

Trzecia mini-powieść to właśnie ta, która ma więcej wspólnego z fantastycznymi światami. Jest najdłuższa, choć wyprzedza Czerń jedynie o kilkanaście stron i... najgorsza. Troy Harlows jest byłym komandosem, przykutym do łóżka z powodu ran odniesionych na jednej z misji w Iraku. W szpitalu odwiedza go tytułowe Burzowe Kocię oferując pomoc i uzdrowienie w zamian za uratowanie krainy Opodal przed oszalałym Opiekunem Ogrodu. Czeka nas krótka acz niecodzienna wyprawa przez dziwną krainę zamieszkaną przez jeszcze dziwniejsze stworzenia, w towarzystwie człowieka, który nie jest pewien czy to wszystko, co widzi jest prawdą czy może chorym wytworem jego zmęczonego umysłu. Opowieść tak jak poprzednia ma zakończenie, choć nie jest to jednoznaczne z końcem wyprawy Troya. Tego jednak niedane nam będzie poznać, ale może to i lepiej. O ile przez poprzednie tomy przebrnąłem bezproblemowo to Kocię dłużyło mi się i nużyło. Wykreowany przez Kossakowską świat w ogóle mnie do siebie nie przekonał, a historia nie porwała. Na szczęście miało być lepiej.

Czwarta i ostatnia część "Upiora..." zdecydowanie podobała mi się najbardziej. Tajemnicza i zagadkowa, tak różna od pozostałych. Do eksperymentalnego ośrodka psychiatrycznego przybywa Nataniel. W zestawieniu z innymi pensjonariuszami sprawia wrażenie całkiem normalnego, jedynym jego problemem jest amnezja, jedyne wspomnienia jakie posiada to wspomnienia z podróży pociągiem do ośrodka. Od początku jednak wszystko wydaje się dość niepokojące, bohater miewa niecodzienne wizje, w ośrodku mają miejsca dziwne wydarzenia, a w dodatku otaczający go las nie pozwala na ucieczkę. Zakończenie zapewni nam małe zaskoczenie, sprawi że na dotychczasowe wydarzenia spojrzymy z zupełnie innej strony, a przede wszystkim pokaże nam, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Ponadto "Czas Mgieł" jest również zakończeniem cyklu i zawiera epilog wyjaśniający nam tajemniczy prolog. Wszystkie cztery opowieści nabierają sensu, kiedy poznajemy przyczyny, dla których nie mają one ze sobą nic wspólnego i kto sprawił, że dane nam było je poznać. A zakończenie to jest nie mniej niepokojące niż poznane opowieści :)

"Upiór południa" nie jest cyklem wybitnym, mnie zaś przekonał, że styl Kossakowskiej niezbyt mi odpowiada. Jednakże jeśli ktoś chciałby odpocząć od klasycznej fantastyki, bądź lubuje się właśnie w takich, które z klasyką mają niewiele wspólnego to jest to jak najbardziej właściwy wybór.
poniedziałek, 3 października 2011 | By: Harashiken

Reaktywacja! Stosik #5

I tym sposobem udowadniam jak głupia jest koncepcja składania jakichkolwiek książkowo-zakupowych postanowień ^^ Miał być w grudniu stosik złożony z tegorocznych premier i odkładanie na MKP, plany i założenia wzięły jednak w łeb w obliczu ostatnich przemyśleń. Pierwszym choć nie najważniejszym powodem jest fakt, że nawet małe zakupy co jakiś czas sprawiają więcej przyjemności niż wielomiesięczne wyrzeczenia i wielki ekskluzywny stosik będący ich efektem. Jednak przede wszystkim do powzięcia tej decyzji skłoniły mnie pewne wnioski. Kolekcjonerskie wydanie MKP nie ucieknie, zawsze można je zamówić w wydawnictwie, tegoroczne premiery również nie znikną z półek, a być może trafią się później przy okazji jakichś przecen czy promocji. Uczta Wyobraźni jest zaś serią ekskluzywną, która ostatnimi czasy staje się coraz bardziej popularna. Ślepowidzenie już zniknęło i jak widać po nim MAG nie nosi się z zamiarem robienia jakichkolwiek dodruków tej serii. Teraz zaś słyszałem niepokojące pogłoski, że "Nakręcana..." pomału znika z półek, z "Welinem" też nie jest najlepiej. Stąd też ten stosik, który otwiera mój zakupowy bum na UW :) Tak więc jak tylko wpadną mi w ręce jakieś wolne fundusze pójdą one na kolejne stosiki spod znaku Uczty. 

Wieki Światła - Ian MacLeod, nie rzeknę nic bowiem UW biorę w ciemno, to seria którą każdy wielbiciel fantastyki znać powinien więc nie ma możliwości by mi się nie spodobała.
Atrament - Hal Duncan, zamiast "Atramentu" miał pojawić się tutaj Welin, niestety nie był dostępny :/
Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć - Paolo Bacigalupi, jak wspomniałem wcześniej, niepokojące pogłoski skłoniły mnie do wciągnięcia "Nakręcanej..." do tego stosiku.

A teraz czas na frustracje :D Czemu MAG jest taki niezdecydowany? Jedyne wydawnictwo jakie do tej pory spotkałem, które drukuje tytuły na grzbietach raz w te raz wewte i nie potrafią być konsekwentni nawet w obrębie jednej serii! No dobra, dobra tylko "Wieki..." są w Uczcie w drugą stronę, ale to i tak razi i irytuje.

Ponieważ Karo marudzi mi w  komentarzach więc proszę oto obiecana reklama. Otóż wszem i wobec oznajmiam, że złamanie moich obietnic i postanowień dotyczących nie zaopatrywania się do końca roku w stosiki został złamany wyłącznie z winy ww. Karodziejki, która to przyczyniła się do owego stanu rzeczy rozsiewając plotki o rzekomym znikaniu z półek pozycji UW pt. "Nakręcana Dziewczyna. Pompa Numer Sześć". Z tego tytułu doszedłem po pewnych pośpiesznych przemyśleniach doszedłem do wniosków, o których wspomniałem już na początku tego wpisu. Tak więc powtarzam, ten stosik to wyłącznie wina Karodziejki. xD
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...